5 minut

Ile potrwa moje dzisiejsze pięć minut?

garaz1

Wchodzę do garażu. 9 stopni na termometrze. Stopa odpięta od centrali, o centralę oparty materac od dziecięcego łóżeczka. Zastępstwo naciągu siateczkowego. Zamiast werbla – tom 10” z naciągiem siateczkowym. Jedynym, jaki mam, póki co.

Zdejmuję zegarek z nadgarstka, włączam stoper.
Sięgam po pałeczki i znowu… zaczynam oszukiwać czas.

Chciałbym, ale…

Ile razy powtarzamy sobie, że nie mamy na coś czasu? Że coś jest dla nas naprawdę ważne, ale zajmiemy się tym później? Innym razem?
Ile razy ja sam powtarzałem to sobie? Tysiące.

Nie muszę dodawać, że zazwyczaj nie wracam?

Wiara w siebie

Kiedy orientujemy się, że tylko się oszukujemy i prawdopodobnie nigdy nie nadrobimy tych wszystkich zaległości – tracimy wiarę. Tracimy coś, co jest kluczem do rozwoju i osiągania szczęścia. Tracimy wewnętrzne poczucie skuteczności.

Tylko wtedy, kiedy czujemy, że jesteśmy w stanie iść naprzód, że potrafimy skutecznie działać i jesteśmy w stanie osiągać cele, które są dla nas ważne – jesteśmy w stanie podjąć nowe wyzwanie lub wytrwać w obecnych.
Tylko jak tu poczuć się skutecznym, kiedy stajemy przed twardymi faktami: nie osiągnąłem celu, nawet się do niego nie przybliżyłem. A jeśli tak, to często tylko po to, żeby za chwilę zrobić podwójny krok w tył. No nie da się… NIE DA SIĘ?

Nie przestawaj próbować

Na szczęście się da. (Uff…) Chociaż często wydaje się to niemożliwe.
I paradoksalnie – właśnie oszukiwanie się może nam w tym pomóc.

Nie da się zrobić nic naprawdę wielkiego w pięć minut. Tak, w 5 minut może nie. Ale w 10? 30? Godzinę? Hm, godzina dziennie? Dzień w dzień?

Znasz kogoś, kto mając bonusową godzinę czasu dziennie, którą poświęcałby tylko na to, co jest dla niego ważne, kto nie osiągnąłby żadnych efektów? Jasne, można polemizować. Zakładam, że jeśli jest to coś naprawdę ważnego, to znaczy że każda minuta poświęcona na tę czynność przynosi satysfakcję. A im większa satysfakcja, tym bardziej rośnie poczucie skuteczności, czyli… Wiara w siebie.

Tylko skąd wziąć wolną godzinę czasu dziennie?

Ile znasz osób, które regularnie, dzień w dzień, bez względu na wszystko mobilizują się, by zrobić coś tylko dlatego, że tak postanowili? Nie dlatego, że muszą, bo ktoś im kazał albo nie mogliby bez tego żyć. Ale dlatego, że to coś jest dla nich ważne?

Jest naprawdę niewiele takich osób. Ok, powiedzmy sobie szczerze. Nikomu nie trzeba tłumaczyć co znaczy „słomiany zapał”. Bierzemy się za „poważne zmiany” iii… za chwilę okazuje się, że to jest po prostu niewykonalne. Zbyt trudne. Więc lepiej wrócić do tego „na spokojnie”, wybrać lepszy moment czy… z jakichś innych powodów – po prostu odpuścić.
Znamy to. Wszyscy tego próbowaliśmy i wiemy jak to działa. I często wierzymy, że tak musi być.

A gdyby tak zmienić taktykę? Gdyby tak… Zamiast poganiać się batem i zmuszać do heroicznej zmiany życia „od zaraz”…

Po prostu dać sobie na to 5 minut. Pięć minut dziennie. Codziennie. Bez względu na wszystko. Bez pretensji, że tylko tyle, że to za mało, że to kropla w morzu.

Możesz mi wierzyć albo nie, ale to zmienia życie. Całkowicie. Dosłownie rozciągasz czas…
Jak to możliwe?

Pewnie już się domyślasz.
Zasada jest prosta. Jeżeli brak Ci czasu, a coś jest dla Ciebie naprawdę ważne, to nie chcesz robić tego byle jak, byle gdzie, bez przygotowania… Powodów są dziesiątki – skutek jeden. Nie robisz tego wcale.
Pozwalając sobie na robienie czegoś od tak, po prostu – tylko przez chwilę – rozwiązuje ten podstawowy problem. Bo jednak to robisz!
I naprawdę nie jest problemem to, że 5 minut to za mało.

Jeżeli to coś jest dla Ciebie naprawdę ważne to najprawdopodobniej na 5 minutach nie poprzestaniesz.

Nieraz będziesz musiał niemal siłą się od tego odrywać. Będzie Cię kusić, żeby trochę ten czas przedłużyć, jakoś rozciągnąć te 5 minut.

A co, jeśli się nie uda?

Nie bój się „pogłaskać po głowie”. Jeśli nie masz możliwości – bądź mobilizacji – by wyłuskać więcej czasu, nie gnęb się. Po co odbierać sobie poczucie skuteczności. Po co niszczyć swoją wiarę, że chociaż małymi krokami, to jednak przybliżasz się do celu. Niech to będzie choćby najmniejszy krok. Ale krok naprzód. Jeśli obrany cel jest naprawdę tak ważny, jak się wydaje, to za jakiś czas może się okazać, że Twoje 5 minut trwa… 8 godzin dziennie?…

PS: Dzisiejsze 5 minut na blogu wynosi: 02:05:50.43
PPS: 5 minut z perkusją: 46 minut ćwiczeń.

Kolejny mały krok bliżej celu…

„If we don’t go now, we won’t get very far”… (Beirut – No no no)